czwartek, 27 listopada 2014

Szary listopad już zawitał

Zimno, szaro buro, opadły ostatnie liście z drzew co nieuchronnie skazuje nas na śniegi, brak słońca i ciepła przez długie, polskie miesiące. A propo braku słońca, pamiętajcie o suplementacji witaminy D od października do marca obowiązkowo! Ja zaopatrzyłam się w kompleks D2&D3 firmy Veganicity, który polecił mi Jakub z plant-punch.pl (bardzo również polecam tego inspirującego bloga) i jestem bardzo zadowolona, szczególnie, że i cenowo wychodzi bardzo przyzwoicie. 
Poza tym, kocham dynię i z żalem oglądam zdjęcia jesiennych liści sprzed kilku tygodni...
                                                                                                                                                                           




sobota, 13 września 2014

Robi maso i niekończące się pomysły na dynię...

Ależ one piękne...


...a ilość przepisów z wykorzystaniem jesiennej demonicznej dyni jest chyba niekończąca się - u mnie były już ciastka, keks, pasta do chleba i makaronu, ostra, gęsta zupa...

Tymczasem miałam okazję spróbować dwa bardzo ciekawe, oczywiście wegańskie produkty...oba pyszne:)

Pierwszy to czeski wynalazek imitujący mięso (właściwie jest to po prostu roślinny produkt białkowy dla wegan i wegetarian, ja też nie wiem po co kupować mięso-nie mięso albo najgorsze - wegańskiego indyka w całości!) o nazwie Robi, dorwany w czeskim Globusie (jaką tam mają vegan-lodówkę świetnie zaopatrzoną!) na promocji - przyznam się, że dlatego właśnie go kupiłam bo nie miałam pojęcia cóż to jest - wygląda jak nieciekawy glut, a w normalnej cenie kosztuje 80 koron. Cóż wygląda kiepsko ale jest bardzo smaczny, zwłaszcza po podsmażeniu i dodaniu przypraw - trafił najpierw do makaronu, potem do sałatki. Mojemu lubemu smakował bardziej niż podsmażone i wykorzystane podobnie tofu, choć ja jednak wolę moje ukochane tofu (zaraz po tempehu- tu panuje  u nas zgodność).

Tak wygląda ROBI (występuje w różnych jego formach - nudlicky, platky...):


A tak makaron z pokrojonym i posmażonym Robim:P


Drugie vege odkrycie to kupny hummus z imbirem, ekologiczny firmy BIO VERDE pysznyyy!
To udanej soboty życzę!

poniedziałek, 8 września 2014

Cukinia nadziewana pęczakiem jęczmiennym, frytki z buraka, kapusta czerwona z kiełkami

...czyli niedzielny obiad! Pyszny, warzywa z ogródka, niespieszne przygotowanie i wspólne jedzenie. Co może być lepszego:) Odkryłam przy okazji pęczak jęczmienny, jest pyszny, wykorzystam go z pewnością teraz częściej do jesiennych i rozgrzewających posiłków. Ale póki co na ciepły schyłek lata kolorowy wciąż letni przepis...

Cukinia z pęczakiem;
Składniki:
3/4 szklanki pęczaku jęczmiennego (suchego)
2-3 cebule
4 ząbki czosnku
3 łyżki przecieru pomidorowego
2 duże obrane ze skóry pomidory
pół czerwonej papryki
sól, pieprz, zioła prowansalskie, szczypta chilli lub papryki ostrej w proszku
olej

Frytki z buraka
2 duże buraki
olej, czosnek ulubione zioła, sól, pieprz




Cukinię przekroić na pół, wydrążyć miąższ (można go dodać do farszu ja nie dawałam go już do pęczaku, wykorzystałam w inny kulinarny sposób, w każdym razie nie wyrzucajcie nigdy;)). Pęczak ugotować wg przepisu na opakowaniu, może zostac lekko twardawy - będzie jeszcze smażony i pieczony. Cebulę i czosnek podsmazyc na oleju , doprawić, dodać pokrojoną w kostkę paprykę i pomidory. Połączyć na patelni z ugotowanym pęczakiem, dodać chlust wody i przecier pomidorowy, przyprawy - chilli lub paprykę pod koniec smażenia. Buraka obrać pokroić jak ziemniaczane tradycyjne frytki.Olej (ok 1/4 szklanki) wymieszać z rozgniecionym czosnkiem, ziołami - równomiernie rozlać na buraki wyłożone na dużej blasze do pieczenia. Cukinię oczywiście nadziać pęczakowym farszem. Wszystko piekłam jednocześnie na dwóch poziomach zwykłego piekarnika (tak robię najczęściej, oszczędność czasu i prądu)temp. ok 190 stopni, buraki od czasu do czasu mieszałam. Piekłam ok 30 minut. Buraki mogą być gotowe wcześniej, także nalezy doglądać by się nie spaliły, szczególnie gdy są cienkie! Wszystko podałam z tradycyjną czerwoną kapustką  i kiełkami.
Smacznego!

piątek, 5 września 2014

Makaron Soba z cukinią i grzybami leśnymi

Pogoda idealna na grzyby. Co prawda moje zbiory to tylko kilka borowików i maślaków ale na pyszną kolację wystarczyło:) Zachomikowany w szafce makaron Soba smakował  z nimi idealnie, plus trochę cukinii, cebuli i czosnku z ogródka:) Jemy sezonowo:D



Składniki:
- makaron Soba ok pół paczki
- jedna mała najlepiej żółta cukinia
- jedna cebula
- 2 ząbki czosnku
- oliwa/ olej do smażenia
- grzyby leśne u mnie kilkanaście małych sztuk, można więcej można mniej

Grzyby oczyścić. Makaron ugotować wg przepisu na opakowaniu. Podsmażyć na oleju cebulę i czosnek, następnie dodać paseczki cukinii  (tzw. cukiniowy makaron zrobiony szeroką obieraczką ale może być też pokrojona w kostkę) oraz pokrojone na dość duże kawałki grzyby. Dusić ok 10-15 minut, doprawiając solą, pieprzem, majerankiem dodałam też trochę ekologicznej przyprawy uniwersalnej do potraw firmy Dary natury. Gotowe:)

wtorek, 2 września 2014

Powakacyjnie i już wrześniowo

Już wrzesień. Drastycznie szybki koniec wakacji, słońca, cięgle pada. W tv coś przebąkują, że jeszcze będzie ciepło, choć kilka dni...mam więc plan wykorzystać je na maksa jeśli nadejdą oczywiście;)
Ale tak naprawdę liczy się zachowanie wewnętrznego ciepła  i względnej homeostazy (konieczne stałe dawki miłości, wegańskich pyszności i muzyki)  którą zamierzam pielęgnować całą zapewne dłuuugą jesień i zimę...taki mamy klimat, więc:

                                                         Źródło: pinterest.com

Tymczasem dziecku zaczęło się przedszkole, ja intensywnie jeżdżę autem po kilku latach od zrobienia prawka, pokonuję swoje strachy z tym związane, jestem z siebie dumna nie powiem;)
W kuchni mnóstwo warzyw (trzeba się cieszyć bo niedługo zostaną słoiki i sojowe parówki:P) wykorzystuję je każdego dnia - cukinię, pomidory, buraki, było tez pierwsze grzybobranie.


Gotuję głównie lanczboksiki do pracy, niedzielne alternatywne obiady (reszta rodziny tzn. rodzice nawet nie wegetariańsko ale niedługo zamieszkamy z moimi skarbami osobno...) i częste wspólne kolacje, krojenie razem warzyw (Ty kochanie cebulę:P), rozmowy, zabawy  uwielbiam to:)


Zaczęłam też kurację spiruliną, naczytałam się o tej cudownej aldze samych wspaniałości i muszę wypróbować - oczyścić się i wzmocnić, szczególnie przed zimą. Organiczną spirulinę bio dorwałam w czeskiej aptece (mam bliziutko) za 280 koron, opakowanie 750 tabl po 200mg. Biorę ok 8 - 10 sztuk dziennie. Nie śmierdzi jest ok:) Mam aktualnie problemy z włosami, uciążliwe swędzenie skóry, w dodatku chcę wrócić do naturalnego koloru czyli ciemny blond. A farbuję się się od 8 lat na ciemne kolory (teraz czekoladowy brąz) i nie jest to łatwe. Codziennie chcę zafarbować , także walka trwa;) Miałam tez szalony pomysł ogolenia na zero jak Natalie Portman (nie mam niestety tak doskonałych proporcji twarzy jak ona by tak ślicznie i wciąż kobieco wyglądać) i zobaczenia jak to jest ale nie mam odwagi;) Biorę zalecony przez dermatologa Biotebal czyli biotynę 5mg (rośnijcie!) i wcierkę na skórę głowy.
A w tym wspomnianym czeskim miasteczku nieopodal dorwałam też pyszną organiczną kawę z konopiami:


Wracając do tematów wakacyjnych - jeszcze 10 sierpnia pluskaliśmy się w Ostravie i był to ostatni dzień z warunkami do plażowania. Potem już tylko deszcz, słońce od czasu do czasu :/ 


Kilka dni później zwiedziliśmy Olomouc - piękne czeskie miasteczko, ciche i niezwykle dostojne, niektóre zakątki przypominały moją ukochaną Pragę.


A tutaj nasz kociak znajda Miruś kochany przy swoim ulubionym miejscu w kuchni:)


W następnym poście  kilka przepisów i food porn:P

środa, 16 lipca 2014

DOBRE WYBORY

No właśnie, kieruj się nadziejami zamiast obawami, czyli mierz wyżej. Obawami kierują się osoby niepewne siebie, swoich racji. Pracuj nad sobą. Tak to rozumiem. Bardzo ważne zdanie, dające do myślenia. Potrzebuję tej pracy. 

 Nie jestem autorką tego zdjęcia. Źródło: pinterest.com

poniedziałek, 14 lipca 2014

Na początek

Mamy lato, upragnione i wyczekane, a moje kucharzenie od niedawna jest wegańskie - poznaję, uczę się, feria możliwości i kolorów na talerzu jest wspaniała. Może na początek trochę zdjęć z zeszłego tygodnia:
Wreszcie są kurki, lub jeszcze piękniej-lisiczki:



Do tarty z kurkami zrobiłam pierwszą w życiu "śmietanę" słonecznikową z bloga matki weganki: http://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/smietana-sonecznikowa-takie-buty.html
Polecam banalnie proste, tanie, oczywiście nie smakuje jak śmietana ale takową funkcję pełni i to jest najważniejsze:). Słoiczek 270g zapełniłam zużywając jedynie pół szklanki pestek słonecznika.


Spód do tarty jest na kupnym cieście francuskim Lidla (wegańskim, co dużo ułatwia ale super zdrowe to ono nie jest) z dodatkiem cukinii, cebuli, czosnku. Banalnie proste - podsmażam cebulę i czosnek na oleju roślinnym, wrzucam oczyszczone kurki, dodaję sól, pieprz, pokrojoną w cienkie plastry cukinię. Pod koniec smażenia dodaję śmietanę słonecznikową. Zawartość patelni wylewam na ciasto, piekę oczywiście na oko do zarumienienia się ciasta w temp. ok 180 stopni.
Jedno z weekendowych śniadań, pasta z tofu i koperku plus rzodkiewki i kiełki brokuła.