wtorek, 2 września 2014

Powakacyjnie i już wrześniowo

Już wrzesień. Drastycznie szybki koniec wakacji, słońca, cięgle pada. W tv coś przebąkują, że jeszcze będzie ciepło, choć kilka dni...mam więc plan wykorzystać je na maksa jeśli nadejdą oczywiście;)
Ale tak naprawdę liczy się zachowanie wewnętrznego ciepła  i względnej homeostazy (konieczne stałe dawki miłości, wegańskich pyszności i muzyki)  którą zamierzam pielęgnować całą zapewne dłuuugą jesień i zimę...taki mamy klimat, więc:

                                                         Źródło: pinterest.com

Tymczasem dziecku zaczęło się przedszkole, ja intensywnie jeżdżę autem po kilku latach od zrobienia prawka, pokonuję swoje strachy z tym związane, jestem z siebie dumna nie powiem;)
W kuchni mnóstwo warzyw (trzeba się cieszyć bo niedługo zostaną słoiki i sojowe parówki:P) wykorzystuję je każdego dnia - cukinię, pomidory, buraki, było tez pierwsze grzybobranie.


Gotuję głównie lanczboksiki do pracy, niedzielne alternatywne obiady (reszta rodziny tzn. rodzice nawet nie wegetariańsko ale niedługo zamieszkamy z moimi skarbami osobno...) i częste wspólne kolacje, krojenie razem warzyw (Ty kochanie cebulę:P), rozmowy, zabawy  uwielbiam to:)


Zaczęłam też kurację spiruliną, naczytałam się o tej cudownej aldze samych wspaniałości i muszę wypróbować - oczyścić się i wzmocnić, szczególnie przed zimą. Organiczną spirulinę bio dorwałam w czeskiej aptece (mam bliziutko) za 280 koron, opakowanie 750 tabl po 200mg. Biorę ok 8 - 10 sztuk dziennie. Nie śmierdzi jest ok:) Mam aktualnie problemy z włosami, uciążliwe swędzenie skóry, w dodatku chcę wrócić do naturalnego koloru czyli ciemny blond. A farbuję się się od 8 lat na ciemne kolory (teraz czekoladowy brąz) i nie jest to łatwe. Codziennie chcę zafarbować , także walka trwa;) Miałam tez szalony pomysł ogolenia na zero jak Natalie Portman (nie mam niestety tak doskonałych proporcji twarzy jak ona by tak ślicznie i wciąż kobieco wyglądać) i zobaczenia jak to jest ale nie mam odwagi;) Biorę zalecony przez dermatologa Biotebal czyli biotynę 5mg (rośnijcie!) i wcierkę na skórę głowy.
A w tym wspomnianym czeskim miasteczku nieopodal dorwałam też pyszną organiczną kawę z konopiami:


Wracając do tematów wakacyjnych - jeszcze 10 sierpnia pluskaliśmy się w Ostravie i był to ostatni dzień z warunkami do plażowania. Potem już tylko deszcz, słońce od czasu do czasu :/ 


Kilka dni później zwiedziliśmy Olomouc - piękne czeskie miasteczko, ciche i niezwykle dostojne, niektóre zakątki przypominały moją ukochaną Pragę.


A tutaj nasz kociak znajda Miruś kochany przy swoim ulubionym miejscu w kuchni:)


W następnym poście  kilka przepisów i food porn:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz